No witam państwa... Pewnie czytaliście ostatni rozdział, napisany przez Marzenkę. Nie mylę się. Dlatego ten rozdział jest specjalnie dla niej. Mam nadzieje, że się spodoba. ;*
*Oczami Kornelki*
Dom moich rodziców to dom jednorodzinny. Są trzy sypialnie, salon, kuchnia, dwie łazienki, strych, taras i duży ogród. Jest piękny. Zawsze tam przyjeżdżałam, jak byłam mała... No do śmierci mamy. Nie byłam w tym miejscu 12 lat. To dość duży okres czasu. Tyle wspomnień... Radosnych i smutnych.
- W takim razie... - zaczęłam, ale Kamil mi przerwał.
- Dziewczyna + chłopak = jedna z sypialni.
Zrobiłam minę typu: WTF?! Czy on powiedział, że mam być z jednym z tych idiotów w pokoju??? To chyba jakiś skecz. Nic z tego!
- Za dużo sobie wyobrażasz. - skomentowała Ewa.
- Więc ja biorę jedną sypialnie. Patryk i Kasia drugą, a Kamil z Ewą trzecią. - powiedziałam zadowolona.
- Czyli ty z Danielem. - powiedziała Kasia. Byłam pewna, że podoba jej się ta sytuacja. Niestety nie dam jej tej satysfakcji.
- Daniel w salonie.
- Co? - oburzył się.
- Wolisz na strychu? - zapytałam dumna ze swojego zagrania.
- Wolę z tobą - uśmiechnął się cwaniacko.
- Nie pozwalaj sobie.
- A gdzie RÓWNOUPRAWNIENIA?! - Kasia mocno zaakcentowała ostatnie słowo. Ta... Ona i jej równouprawnienia. Kasia i Ewa zadarły nie z tą osobą co trzeba. W sumie, to głównie Kasia, bo to ona pewnie za wszystkim stoi. To czemu mam się mścić na Ewie? Bo jestem wredna? Hm... Dobra, nie będę taka.
- Masz rację. Ja i Ewa, Daniel i Kamil, ty i Patryk. - uśmiechnęłam się słodko. Usadowiłam się na miejscu w pojeździe zaraz obok okna.
- CIEBIE COŚ BOLI!! - wykrzyknęła, a Patryk puścił mi oczko.
- Nie, czuję się dobrze. - stwierdziłam.
- CIEBIE COŚ BOLI!! - wykrzyknęła, a Patryk puścił mi oczko.
- Nie, czuję się dobrze. - stwierdziłam.
- W rodzinie wszyscy zdrowi? - spytała, unosząc jedną brew. Niestety tym pytaniem przegięła. Może jej winą nie jest, że myślałam o mamie, ale udało jej się wyprowadzić mnie z równowagi.
- Tak, wszyscy zdrowi, ale nie wiem jak u ciebie! - uniosłam się. Wiem, że nie powinnam była tego robić, ale kiedy jestem zła, to się nie kontroluje. Wstałam i skierowałam się w stronę toalety. Zamknęłam się w ciasnym, ohydnym pomieszczeniu i zalałam się łzami. Moje ciało zaczęło się lekko zsuwać po ścianie w dół. Siedziałam w takiej pozycji 10 minut, a może godzinę. Czas nie grał roli, byłam poza nim. Jak na złość, telefon w kieszeni zaczął mi wibrować. Spojrzałam na mały ekranik, który wyświetlał nazwę: Tata. Otarłam łzy i odchrząknęłam.
*rozmowa*
- Halo?
- Cześć kochanie. Jak ci mija podróż?
W tej chwili się zawahałam. Z reguły nie okłamywałam taty, ale po co go martwić?
- Dobrze, trochę się dłuży. Poznałyśmy nowych ludzi...
- To świetnie. Chłopaki się o ciebie ciągle pytają. Brakuje cię w restauracji. Tęsknimy za tobą.
- Ja za wami też - szepnęłam, a pojedyncza łza wyznaczyła sobie drogę po moim policzku.
- Korni, wszystko gra?
- Gra i buczy. Nawet trąbi. Co miało by nie grać? - wybuchnęłam.
- Wszystko w porządku? Coś się stało?
- Nic nie jest w porządku. Zabierz mnie stąd. Proszę... - powiedziałam dość błagalnym głosem.
- No dobrze... Więc co się stało?
- Myślę o mamie. - wyszeptałam.
- Korni... - westchnął - Wiem, że jest ci ciężko, ale minęło 12 lat. Musisz się pogodzić i przestać obwiniać...
- Wiem, ale to trudne. - jęknęłam. - Brakuje mi jej.
- Mnie też, ale trzeba iść dalej. Ona nie chciałaby, żebyś cały czas się męczyła. Mama zawsze jest przy tobie. Nie pozwól by ci to zepsuło wakacje.
- Nie czarujmy się. Mam 17 lat i stoję w miejscu.
- Weź się w garść. Baw się dobrze. Bez narzekań.
- Masz rację. Kocham cię. Papa.
- Ja ciebie też. Pa.
*koniec rozmowy*
Cudownie, to już drugi raz. Znowu uciekam, tylko tym razem jestem sama. Ale co ja poradzę, że nie jestem stała emocjonalnie? Postanowiłam posiedzieć jeszcze chwilkę, a potem wrócić do reszty. Tak, to prowadzi do moralnego upadku. Zaczną męczyć mnie koszmary z kiblem w roli głównej. Większego uroku nie można mieć. No dobra. Rusz dupsko i wyjdź z klopa. Swoją drogą, mogliby tu czasem sprzątać. Wzięłam głęboki wdech, policzyłam do 10 i wstecz, znowu wdech. Nie, nie wyjdę... Nagle usłyszałam krzyki i pukanie. Ktoś dobijał się do drzwi.
- Wyłaź w końcu! Nie mam wieczności! Zrezygnowana otworzyłam drzwi i przekroczyłam próg toalety. Spojrzałam na osobę stojącą przede mną. Jakaś staruszka, o lasce. Chustka na głowie, długa sukienka w pastelowym kolorze oraz jakiś płaszczyk - ubiór ze średniowiecza.
- I czego tak stoisz? Ach, ta młodzież. -jęknęła omijając mnie.
Wolnym krokiem ruszyłam w stronę moich przyjaciół. Byli pogrążeni w jakieś niezwykle ciekawej dyskusji. Nie patrząc na nich, usiadłam na miejscu i popatrzyłam przez okno. Czułam spojrzenia utkwione na mojej osobie.
Wolnym krokiem ruszyłam w stronę moich przyjaciół. Byli pogrążeni w jakieś niezwykle ciekawej dyskusji. Nie patrząc na nich, usiadłam na miejscu i popatrzyłam przez okno. Czułam spojrzenia utkwione na mojej osobie.
- Długo cię nie było. - rzekła Ewa.
- Byłam w toalecie.
- Tak długo? - zapytał Patryk.
- Potem rozmawiałam przez telefon. - wytłumaczyłam.
- Płakałaś? - drążył temat Daniel.
- Nie, niby czemu?
- Masz czerwone oczy. - zauważył.
-Serio? To super! - krzyknęłam.
- Słoneczko... - odezwała się cicho Kasia - Spokojnie. - popatrzyłam w jej oczy. Widziałam tam coś, co zawsze mnie uspokajało. Wymieniła się miejscem z Ewą i przytuliła mnie. Nie wiem czemu zaczęłam płakać. Chyba potrzebowałam takiej matczynej miłości, której nie doznałam. Ona mi bardzo pomagała. Przy niej czułam się bezpieczna.
- Słoneczko... - odezwała się cicho Kasia - Spokojnie. - popatrzyłam w jej oczy. Widziałam tam coś, co zawsze mnie uspokajało. Wymieniła się miejscem z Ewą i przytuliła mnie. Nie wiem czemu zaczęłam płakać. Chyba potrzebowałam takiej matczynej miłości, której nie doznałam. Ona mi bardzo pomagała. Przy niej czułam się bezpieczna.
- Przepraszam - wyszeptałam.
- Nic się nie stało. To ja przepraszam.
- Nie masz za co... Dziękuję.
Kasia się tylko uśmiechnęła.
- To co z tymi pokojami? - zapytał niepewnie Kamil.
- Zobaczy się. Najwyżej prześpicie się w ogrodzie. - udzieliła odpowiedzi Ewa.
Zaczęłyśmy się śmiać z ich min. To była taka mieszanka przerażenia, szoku, złości i... smutku? Tak, to był smutek. Zaczęłam analizować, czemu akurat był to smutek. Ta mała informacja nie dawała mi spokoju.
- Prawda Kornelia? - usłyszałam zdanie, które oderwało mnie od moich przemyśleń.
- Co?
- Ziemie do Korneli, zadałam ci pytanie. - Ewa machała ręką, przed moją twarzą i robiła dziwne miny.
- Przepraszam, zamyśliłam się. Możesz powtórzyć?
- Pytałam, czy...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dajesz Kicia, dajesz!!! :D
Zaczęłyśmy się śmiać z ich min. To była taka mieszanka przerażenia, szoku, złości i... smutku? Tak, to był smutek. Zaczęłam analizować, czemu akurat był to smutek. Ta mała informacja nie dawała mi spokoju.
- Prawda Kornelia? - usłyszałam zdanie, które oderwało mnie od moich przemyśleń.
- Co?
- Ziemie do Korneli, zadałam ci pytanie. - Ewa machała ręką, przed moją twarzą i robiła dziwne miny.
- Przepraszam, zamyśliłam się. Możesz powtórzyć?
- Pytałam, czy...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dajesz Kicia, dajesz!!! :D
Boję się co Kicia wymyśli xD\Ale szybko dodawaj :**
OdpowiedzUsuńBoskie Misia!
Czy mogę was zamordować? :(
OdpowiedzUsuńNIeeeee :* :P
UsuńŚwieetny...:**
OdpowiedzUsuńA mi nikt nie powiedział o tym blogu...
Wy ! Wiedźmy !
świetnie napisany :D Fajnie że bez żadnych gwiazd itp . Aww :* Będą spali razem !! :D I ten tekst - Wolisz na strychu ? - Wole z tobą <333333
OdpowiedzUsuńWiem że to wkurzające pytanie ...ale KIEDY DODACIE BO JEST ŚWIETNE ?????!!!!! :D KOCHAM <333
UsuńKiedy odnajdzie się wena, odnajdzie się również rozdział :)
UsuńTo życzę duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżoooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo weny :D
UsuńPrzyda się, pisanie rozdziału trwa nadal. Tylko kiedy się pojawi - oto jest pytanie... ;D
Usuń