wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 12

*Perspektywa Korneli*
- Kasia, ja za chwilę przyjdę - powiedziałam do przyjaciółki.
- Dobrze - odparła tylko.
Wyszłam z pokoju i po ciuchu zeszłam na dół. Schowana za ścianą zaczęłam słuchać rozmowy, prowadzonej przez Ewę i chłopaków.
- A gdzie jest? - zapytała blondynka.
- Nie wiem. Zaraz wróci - odparł Kamil.
- A wiecie co myśli o tej sytuacji?
- Beztroski jak zwykle - wzruszył ramionami przyszły narzeczony Kasieńki.
- Czyli nic go to nie obchodzi? - zapytała zdziwiona przyjaciółka.
Przełknęłam ślinę i czekałam na odpowiedź.
- Nie rozumiesz. On taki jest. Rzadko okazuje jakiekolwiek uczucia. Zawsze radosny.
- Ale?
- Ale on jest wrażliwy i przeżywa gdzieś tam w środku to wszystko.
Wtedy ktoś wszedł do salonu...
- Kto jest wrażliwy? - zapytał tak dobrze znany mi głos.
- No wreszcie jesteś! - powiedziała Ewcia.
- A coś chcesz?
- Tak, chodź...
Nie usłyszałam dalej, bo pobiegłam na górę. Wpadłam do siebie i szybko usiadłam na łóżku.
- Wszystko ok? - zapytała zatroskana Kasia.
- Tak, tak...
- Będzie dobrze.
Po tych słowach do pokoju wkroczyła Ewa a za nią zdezorientowany brunet.
- Coś się stało? - zapytał niepewnie.
- Musimy porozmawiać - odpowiedziałam. - Dziewczyny? Chyba możecie iść...
Przyjaciółki bez słowa wyszły i zostałam z chłopakiem sam na sam.
- Przepraszam... Tak nie powinno być. Nie chciałam cię zranić. Kocham cię, tylko... Przestraszyłam się, bo zobaczyłam jego twarz. Ja... Nie chciałam. Przepraszam. Zrozumiem jeśli nie chcesz być ze mną...
- O czym ty mówisz? - przerwał mi. - Kornelka, ja rozumiem. Może trochę się przestraszyłem, ale nie gniewam się. Nigdy bym cię nie zostawił szczególnie w takiej sytuacji.
- Myślałam, że...
- Kocham cię.
Spojrzałam na Daniela. Brunet, granatowe oczy, wysoki, wysportowany. Wydaje się być zawsze wesoły, beztroski. Mimo to w jego oczach mogłam wyczytać miłość i wrażliwość tak rzadko teraz spotykaną.
- Dany? Zrobisz coś dla mnie?
- Oczywiście.
- Przytul mnie...
Chłopak bez wahania spełnił moją prośbę. Poczułam się kochana i bezpieczna.
- Już dobrze. Jestem tu... - szepnął mi do ucha. Odsunęłam się od niego co go trochę zdezorientowało.
- Wszystko ładnie, pięknie, ale...
- Jesteś głodna - dokończył z uśmiechem, który chętnie odwzajemniłam.
- Bingo!
Dany przyciągnął mnie do siebie i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
- To chodź, zrobimy coś do jedzenia.
Zeszliśmy po schodach i udaliśmy się do kuchni. Szybko zrobiłam sobie tosty i przeszłam do salonu, gdzie siedziała reszta towarzyszy.
- Narobiłaś mi smaka - powiedziała Ewa, patrząc na moje śniadanko.
- Moje - odparłam, siadając daleko od blondynki na wypadek ewentualnej próby kradzieży jedzenia. Dziewczyna zaczęła mruczeć coś pod nosem wyraźnie obrażona.
- Co dziś robimy? - zapytał znudzony Kamil, który bił się z Patrykiem o pilot. Trzeba przyznać, że Milewicz wygrywał z przyjacielem. I bardzo dobrze, bo nie miałam ochoty oglądać jakiegoś szajsu tylko The Looney Tunes Show. Niestety rozbawiona Kasia wyłączyła telewizor.
- Ej! Oglądałem to! - obruszył się jej kochaś.
- Przykro mi słońce, ale nie dokończysz. 
- Skoro nie mamy żadnych planów to ja idę - powiedziała blondynka wstając, jednak szybko usiadła, gdyż powstrzymał ją Kamil. 
- Nie chce was martwić, ale jest coś co musimy zrobić - zaczął chłopak. 
- Co masz na myśli? - zapytałam. 
- Kamil chce powiedzieć, że powinniśmy jak najszybciej zgłosić się na komisariat i uzupełnić zeznania - wyjaśnił Patryk. 
Upuściłam talerz, który rozbił się o podłogę. 
- Ale po co? Przecież już im wszystko powiedziałyśmy... - odparła Kasia. 
- Takie są procedury. Nie musimy dzisiaj, ale chyba im szybciej tym lepiej. 
- Nie chce o tym mówić - powiedziałam.
- Ja wiem, ale kiedyś trzeba. Popatrz na to z innej strony. Im szybciej tam się pojawimy, tym szybciej oni trafią do pierdla - przekonywał nas Kamil.
- W sumie racja - odparła Ewa po długim namyśle.
- A ja chce mieć to z głowy - dodała Kasia.
- Kornelia?
Wszyscy popatrzyli na mnie jak na ufoludka. Niezbyt podobała mi się koncepcja przypominania sobie tego wszystkiego, ale chyba nie mam wyjścia.
- Dobrze - zgodziłam się - Ale jeden warunek. Nie wrócimy do tego już nigdy więcej.
- Okey. To idźcie się przygotować.
Pobiegłam do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w jakieś odpowiednie ciuchy i gotowa poszłam do chłopaków. Poczekaliśmy jeszcze chwile na dziewczyny i udaliśmy się na komisariat policji. Szliśmy w milczeniu przez jakieś pół godziny. W końcu doszliśmy do dużego budynku z napisem "POLICJA". 
- Jesteśmy - powiedział zmęczony Kamil. 
- Serio? Nigdy bym się nie domyśliła - zironizowałam i skierowałam się do wejścia. Akurat spotkałam tamtego policjanta. 
- Dzień dobry. 
- O witam. Cieszę się, że przyszłaś. Przyjaciele też są? 
- Tak - pokazałam na towarzyszy, którzy wręcz położyli się na kanapie. 
- Dobrze, zaraz was poproszę. 
Podeszłam do dystrybutora i nalałam do kubka zimnej wody. Oparta o ścianę, zamknęłam oczy i upiłam łyk cieczy. 
- Daniel Ziółkowski, zapraszam. 
Uśmiechnięty chłopak wszedł do jakiegoś pokoju. Kasia wtuliła się w Patryka, a Ewa i Kamil opowiadali sobie dowcipy aby się zrelaksować. Ja stałam sama i czekałam, aż Dany skończy. Siedział tam chyba 20 minut. Nagle drzwi otworzyły się i zadowolony brunet wyszedł a za nim cały czerwony policjant. 
- Następna. Katarzyna Sowińska - wycedził i wrócił do swojego gabinetu. Zdezorientowana przyjaciółka podążyła za policjantem. Zaraz po zamknięciu drzwi Kamil parsknął śmiechem. 
- Ładny buraczek - nadal się śmiał. 
- Stary, coś ty mu powiedział? - zapytał Patryk. 
- Najpierw mnie pytał o tamto zdarzenie, później kłóciliśmy się czy czerwony kolor ścian wpływa na agresywne zachowanie. Wygrałem! - uśmiechnął się tryumfująco. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. 
- Głupek - rzuciłam. 
- Ej! Ja tylko chciałem go rozśmieszyć, bo był taki poważny... 
Daniel przytulił mnie i tak czekaliśmy na moją kolej. Po Kasi był Kamil, Ewa i ja. 
- Spokojnie - szepnął Daniel, po czym oderwałam się od niego i weszłam do pomieszczenia. Policjant poprosił żebym usiadła i zaczął rozmowę. 
- A więc Kornelio. Możesz mi powiedzieć co się wczoraj wydarzyło? 
- Tak - przęknęłam ślinę. 
- Nie śpiesz się - podał mi wodę. 
- Postanowiliśmy się zabawić i pójść do klubu. Na początku było wszystko w porządku. Po pewnym czasie ja z Kasią i Ewą poszłyśmy do toalety i... - upiłam łyk zimnej cieczy - zobaczyłyśmy ich. 
- Co się dalej wydarzyło? 
Spuściłam głowę i cicho kontynuowałam.
- Rzucali w naszym kierunku sprośne komentarze. Kiedy chciałyśmy wyjść zagrodzili nam drogę. Złapali nas i wyprowadzili z klubu. Szarpałyśmy się, krzyczałyśmy, ale nikt nas nie usłyszał. Kiedy zrozumiałyśmy, że to nic nie da Ewa zaczęła grać na zwłokę. Niestety oni szybko się zorientowali co próbujemy zrobić. Rozdzielili się, zaprowadził mnie pod jakąś ścianę - łzy powli spływały mi po policzkach. 
- Chcesz chwile przerwy? - zapytał komisarz. 
- Nie - wzięłam głęboki wdech. - Zaczął mnie obmacywać, całować. Próbowałam mu uciec, ale on za to mnie uderzył. Unieruchomił mnie. Potem... potem próbował zedrzeć moją sukienkę, a jak nie dawał rady to... 
- Co robił? 
- To bił mnie i całował - wyszeptałam. 
- Co było potem? 
- Poczułam jak upadam. Wtedy myślałam, że mnie zgwałci... - otarłam łzy - Ale na szczęście chłopcy przyszli. Daniel odciągnął go ode mnie, znokautował. Potem zadzwonili po policje i dalej to już pan chyba wie. 
- Tak, dziękuję. I życzę powodzenia. 
- Dziękuję - zachichotałam i wyszłam. 

----------------------------
Kolejna część, chyba ją zawaliłam, ale cóż. Liczę na komy ;)
Pauline x