sobota, 1 czerwca 2013

Prolog

*Paczedłami Kasi*
Właśnie siedzimy z Kornelią i Ewką na zakończeniu roku szkolnego. Wreszcie skończyłyśmy te denne liceum. Myślałam, że to nigdy nie nastąpi. No wiecie tyle czasu tam siedziałyśmy, że szok.
- No i teraz rozdamy stypendia dla trzech najlepszych absolwentek naszej szkoły - reakcja dyrektora była jedna - oparłam głowę o ramie Kornelki i prawie usnęłam, ale usłyszałam moje imię i moich przyjaciółek. - Dziewczyny przyłożyły się... - i znów zaczął gadać jak to on. Ale jest zajebistym dyrciem. Nie raz ratował mi tyłek jak wagarowałam czy szłam na imprezy.
Po ceremonii pożegnaliśmy się z każdym i poszłyśmy na lody. W kawiarni przeliczyłyśmy kasę. W każdej było po 1500 zł. Nawet nieźle...- pomyślałam.  Zaczęłyśmy również rozmawiać o Sopocie.  Kornelia, jako najmłodsza z nas, strasznie marudziła, że to za daleko. Bo w końcu od Zakopanego do Sopotu troszeczkę jest kilometrów, a my jedziemy autostopem.
- Jak masz jęczeć mi całą drogę to zostań. - powiedziałam poważnie
- Nie to, że jęczę, ale na serio jak my autostopem się tam dostaniemy??
- No mniej więcej do połowy, a dalej to pociągiem. Jak myślicie??- poddała pomysł Ewa
- Jasne. - Zgodziłyśmy się bez myślenia o konsekwencjach itp.
Po powrocie do domu dostałam naukę, żeby się nie upijać i żeby nie upijać Kornelii -.- Co to ja dziecko?!
No dobra.. może i dziecko, które 18 lat kończy 07.07. No ale sam fakt! Rocznikowo mam 18.
Dobra. Robi się masło maślane!! Więc bla, bla pożegnanie, bla, bla, spotkanie z dziewczynami i zaczepienie samochodu, gdzie jechały dwie dziewczyny.  Nawet fajne. Podwiozły Nas do Warszawy. Wymieniłyśmy się numerami telefonu i poszłyśmy na peron, gdzie jak się okazało, jedziemy nocnym pociągiem.
*Godzina gdzieś w pół do komina. A tak na serio 2:30*
- No dobra. Czyli jak tam dojedziemy to kilkadziesiąt kilometrów dalej jest działka Twoich rodziców?? - dopytywała się po raz 100 Ewa na wpół żywej Kornelii.
- TAK! Jeżeli jeszcze raz się o to zapytasz to obiecuję, że nie pośpisz sobie w wakacje! - prawie krzyknęła. Ojć... śpiąca Kor, to zła Kor... lepiej jej schodzić wtedy z drogi.
- No jak łazicie? No zastanówcie się debile! Ludzie śpią!
- To się nie drzyj jak stare prześcieradło!
- Obaj się zamknijcie chłopcy! - Usłyszałyśmy jakieś głosy z korytarza. I to, żeby ciche!  Te dwa cykory wysłały mnie, żebym sprawdziła kto to. Otworzyłam drzwi i spojrzałam w prawo.  Na szczęście korytarz  był oświetlony i było ich widać. Zmierzyłam ich wzrokiem od góry do dołu. No nie powiem zbudowani to oni byli, żeby nie było, że nie. A ten po środku to... mrrr... brałabym... ok... Przebywanie z tymi dwoma, źle działa na moją psychikę.
- Chłopaki. Bądźcie ciszej! Próbuję uspać przyjaciółkę, bo zagryzie drugą.
- Przepraszamy. - odezwał się ten"środkowy", a ja się uśmiechnęłam i wróciłam do przedziału. Ta chrypka... ech... tylko go nigdy więcej nie spotkam.  Taki to mój los.
- Halo! Kaśka! - obudził mnie głos Ewy.
- Co?
- Weszłaś tutaj z głupawym uśmieszkiem, usiadłaś i tak siedzisz jak truś.
- Eeeee.... nie ważne... Idę spać... Branoc. - Dziewczyny także postanowiły udać się spać. Po kilku minutach odleciałam w ramiona morfeusza...

2 komentarze:

  1. Podoba mi się rozdział. Czekam na następne. Jestem ciekaw co się będzie działo w Sopocie ;)
    Zapraszam na komentowanie lub lajkowanie:
    http://www.youtube.com/watch?v=sKvQglg3lQQ&list=HL1369502585
    Powodzenia i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Adsfght inaczej powiedzieć się nie da. Boskie :** Więc nie mogę się doczekać ciągu dalszego i postaram się zostawić jakiś ślad po sobie a jak nie Misia będzie wam przekazywać moje kom :D

    OdpowiedzUsuń